„Nie ma wątpliwości, że w razie potrzeby Moskwa może odpalić taką „smoleńską bombę”, że rząd Tuska upadnie. Ale to ostateczność ”

Antoni Rybczyński napisał w „Gazecie Polskiej” szczerą prawdę. Nie w treści swojego  artykułu, ale w tym, co między słowami zawarte.

Bzdurą jest, że dla Rosji gra sprawą smoleńska ma jakieś większe znaczenie poza roz...dziajem w Polsce czynionym przez wiernych Moskwie „obudzonych śpiochów”, starą zasiedziałą agenturę i pożytecznych idiotów otumanionych skuteczną i na ich poziom intelektów i etyki  wystarczającą, propagandą smoleńskiej bredni.

Rosja gra na wielu frontach, praktycznie nie ma państwa, w którym nie miałaby swoich interesów, rozgrywanych mniej lub bardziej umiejętnie. 
Nic dziwnego, ze ma je w Polsce. Ale z tego faktu w żaden sposób nie wynika, ze starając się uzyskać jak najlepsze wyniki  w sianiu destrukcji – traktuje Polskę jako coś, co mogłoby komukolwiek z decydentów moskiewskich spędzać sen z powiek.

Pomińmy rozważania Rybczyńskiego o Rosji pisane głównie dla własnego środowiska, jako zbiór gotowców do powtarzania w Klubach Gazety Polskiej i rozmów tamże w podgrupach przy stolikach wdów po ZOMOwcach oraz ORMOwcach.

 Interesująca jest w omawianym tekście inna prawda. Prawda prawdziwa, a nawet najprawdziwsza.
 Przeczytajcie uważnie zacytowane na początku zdanie.

Czego dowiadujemy się z niego? Ano tego, że człowiekiem Moskwy, który ma przejąć władzę po Tusku i liczy na utrącenie tego rządu przez Moskwę – jest Jarosław Kaczyński.
Przecież gdyby było inaczej nie prowadziłby działań zmierzających do wyświadczenia Moskwie przysługi i obalenia legalnego polskiego rządu, wybranego drogą demokratycznych wyborów.
 A cała polityka Kaczyńskiego jest jednym wielkim dążeniem do tego celu nie wyłączając nieudanej próby zamachu stanu sprzed kilku dni z użyciem do tego celu zarówno prokuratora Generalnego Andrzeja Seremeta, jak i powolnego sobie dziennikarza ze zdominowanej przez PiS, pełniącej rolę biuletynu partyjnego partii Kaczyńskiego „Rzeczpospolitej”

Dwuznaczna i niejasna rola Prokuratora Generalnego w tej aferze, jego spotkania z redaktorem naczelnym „Rzeczpospolitej” oraz już po publicznym popełnieniu przestępstwa fałszywego oskarżenia przez Jarosława Kaczyńskiego, z nim właśnie – to temat na osobne rozważania.
Zwrócę tylko uwagę na wypowiedziane dzisiaj zdanie : BYLIŚMY PEWNI, ŻE ANDRZEJ SEREMET POTWIERDZI ZAWARTE W ARTYKULE GMYZA  TREŚCI” Taaaaak.... byli pewni....!

Teraz jednak bardziej interesuje mnie dlaczego środowisko związane z Kaczyńskim, tak starające się przekonać o swojej niechęci do Rosji i jej władz – nie obawia się efektu odwrotnego? Takiego mianowicie, że:

Nie ma wątpliwości, że w razie potrzeby Moskwa może odpalić taką „smoleńską bombę”, że skompromituje całkowicie Jarosława Kaczyńskiego. Czyżby takiej  to ostateczności się w tym środowisku nie obawiano? Dlaczego????