wtorek, 20 listopada 2012

Kiedy do mediów trafiły fragmenty zeznań złożonych w śledztwie dotyczącym katastrofy pod Smoleńskiem Antoni Macierewicz wpadł w szał


Kiedy do mediów trafiły fragmenty zeznań złożonych w śledztwie dotyczącym katastrofy pod Smoleńskiem Antoni Macierewicz wpadł w szał. Szefowi parlamentarnego zespołu badającego katastrofę smoleńską nie spodobało się ujawnienie akt śledztwa smoleńskiego i przedstawienie opinii publicznej wypowiedzi szefa BOR oraz jego podwładnych, którzy ostrzegali, że panujący w Kancelarii Lecha Kaczyńskiego bałagan i brak współpracy z ochraniającym głowę państwa Biurem może doprowadzić do wielkiej tragedii i śmierci wielu niewinnych ludzi. Krytykujący współpracę z administracją Kaczyńskiego mundurowi nie byli jednak osamotnieni w swoich skrajnie negatywnych ocenach gdyż wielu cywilnych pracowników Pałacu Prezydenckiego wielokrotnie ostrzegało przed konsekwencjami braku planowania, nieprzewidywalności działań oraz wszechobecnego chaosu i nerwowości. 

Wypowiedzi stawiające Kancelarię Lecha Kaczyńskiego w złym świetle spotkały sie z natychmiastową reakcją tracąceg
o resztki wiarygodności Macierewicza, który nazwał je zamazującą prawdziwy obraz wydarzeń medialną prowokacją. Zdaniem przewodniczącego parlamentarnego zespołu PiS publikacje dotyczące bałaganu i dyletanctwa ludzi ówczesnego prezydenta zostały przedstawione tylko po to by opinia publiczna zapomniała o znalezionych przez niego prawdziwych dowodach na istnienie zamachu w tym tego koronnego - trotylu, który bez najmniejszych wątpliwości rozerwał prezydencki samolot w powietrzu.

Polska poznała już wiele znalezionych przez Macierewicza ostatecznych dowodów na zamach. Poznaliśmy dowody na strzały, mordowanie ocalałych z katastrofy i uszkodzenie silnika, z którego spuszczono olej. Zaraz potem okazało się, że pasażerów "tutki" zamordowali rosyjscy kontrolerzy, a potem terroryści, którzy popsuli pokładowe urządzenia nawigacyjne. Kolejne udowodnione przez posła PiS mordy to sztuczna mgła, użycie ładunku termobarycznego i zaminowanie maszyny podczas przeprowadzanego w Samarze remontu. Najnowszy i póki, co ostateczny dowód na zamach to spowodowane przez trotyl wybuchy na pokładzie podchodzącego do lądowania w Smoleńsku prezydenckiego samolotu 

Licząc udowodnione przez Macierewicza zamachy zastanawiam się ile razy może umrzeć człowiek? Śledząc coraz to nowe ustalenia jego zespołu dochodzę do wniosku, że człowiek umiera przynajmniej kilkanaście razy, bo ma być przecież tak by kolejnych zamachów i śmierci wystarczyło do kolejnych wyborów.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz