Prostota tego pomysłu jest uderzająca.
Polega na  zastosowaniu w praktyce zasady: giń od własnej broni.

Przypuszczam, że za tym wyrwaniem Kaczyńskiemu z rąk jego ulubionej broni: bojówek kibolskich, bandytów stadionowych, handlarzy narkotykami i faszyzujących gówniarzy, stoi niezawodny o. Rydzyk. 

Niezawodny w tworzeniu swoich własnych partnerów biznesowych w polityce.
Skoro nie wyszło mu z Ziobrą – wykreuje Zawiszę, na co Kobylański da pieniądze.
Nie wiem, czy stoi za tym agentura sowiecka – ale wiele wskazuje na to, że tak i że w jej wnętrzu istnieją różne grupy interesu, walczące ze sobą o własne strefy wpływu. Zwłaszcza teraz, gdy gwiazda Putina przygasa.
Mogą to być także skutki dobrych stosunków peruwiańsko-polskich i nacisków w Peru na Kobylańskiego, zagrażające jego biznesom i zmuszające go do naciskania na o.Rydzyka ...
Oczywiście, dla Polski, dla demokracji w naszym kraju, dla rządzących i dla nas – rozgrywki na tak zwanej prawicy są jedynie marginesem bez znaczenia. Są folklorem politycznym, który, owszem, utrudnia życia, tworzy często niedobry wizerunek Polski poza naszymi  granicami, a nawet nieco osłabia naszą pozycję w rozgrywkach politycznych – ale generalnie w zderzeniu z silną pozycją Prezydenta RP i rządu premiera Tuska – w rzeczywistości, poza medialnym szumem, nie ma rzeczywistego wpływu na Polskę.

Dlatego rozważania o tym w jaki sposób likwiduje się, eksterminuje PiS, są rozważaniami na marginesie rzeczywistej polskiej polityki, siły państwa, które mocno pokazało swoją sprawność i skuteczność w pacyfikowaniu burd i zadym rozwydrzonej hołoty podczas ostatnich wydarzeń w Warszawie, nazywanych „Marszem Niepodległości”.

Skoro już wiemy, że Kaczyński utracił poparcie Rydzyka ( co może być chwilowe, ale niewątpliwie teraz jest faktem), skoro wiemy, ze najpodlejszy margines społeczny zagospodarowuje teraz Artur Zawisza, człowiek znacznie bardziej prymitywny od Kaczyńskiego – to nic dziwnego, że Kaczyńskiego jego ludzie wywożą (jak worek kartofli, jak powiada Jadwiga Staniszkis, niezawodna w swoich gafach )  do Krakowa, by tam stworzyć mu wrażenie, że jest nadal podziwianym „Ja-ro- sław-em” - nawet jeśli już nie tysiące, ale tylko dziesiątki tak skandują. I byle nie dowiedział się, że został właśnie wymieniony na nowszy model.

Biznes smoleński Sakiewicza i Macierewicza, żerujący na ludzkiej naiwności, niewiedzy oraz złej woli, wyciągający rocznie setki milionów frajerom z kieszeni na bezwartościowe gadżety i „relikwie” smoleńskie – będzie teraz zmuszony do twardej obrony swoich interesów. Ciekawe, czy nadal będzie chciał używać, jako reklamy, wizerunku J.Kaczyńskiego, czy też uzna, że to mu tylko szkodzi. 

Niewątpliwie nieudany zamach stanu, z użyciem Cezarego Gmyza i redakcji „Rzeczpospolitej”, przy dwuznacznej postawie Prokuratora Generalnego Andrzeja Seremeta, nie tylko nie dał władzy Kaczyńskiemu, ale stal się ewidentnie impulsem do „nowego rozdania” na polskiej prawicy, w którym Kaczyński z pozycji asa zrzucony został do pozycji bezwartościowej blotki. 
Grozę sytuacji w PiS podkreśla dzisiejsze wystąpienie  szarej eminencji PiS, człowieka nr 1 w PiS, Adama Lipińskiego – zabierającego głos jedynie w momentach dla PiS naprawdę ważnych, wręcz kluczowych.

To miał być Wielki  Marsz Zwycięstwa PiS.  
A nie był nawet marszem klęski, bo PiS Kaczyńskiego w tym marszu ogóle nie było. 
I nigdy już nie będzie.