Ciemny lud TO kupi?
To bardzo ważna sprawa.
To przełom w wiedzy o tym czym jest PiS i dotarcie do samej istoty PiS – do jego KŁAMSTWA ZAŁOŻYCIELSKIEGO..
To ilustracja, soczewka, w której jak na dłoni widać nie tylko, że żaden, dosłownie żaden, z warunków określających konserwatyzm, patriotyzm, polskość i katolicyzm – nie jest spełniony. Ale wszystkie są użyte do propagandy, tumanienia ludzi, do oszustwa .Do kłamliwej, cynicznej, pozbawionej skrupułów moralnych autoprezentacji.
Tak, chodzi o Martę Kaczyńską-Dubieniecką primo voto Smuniewską i sprawę zaprzeczenia ojcostwa jej starszej córki. Nie będę opisywać krzywdy, jaka wyrządziła swojemu pierwszemu mężowi i własnemu dziecku. Nie będę mówić o zerwaniu sakramentu małżeństwa, zdradzie małżeńskiej, kochanku, sposobie informowania rodziców o drugiej ciąży z przyszłym mężem, jeszcze przed rozwodem z pierwszym mężem. To są sprawy już powszechnie znane.
Chcę mówić o kłamstwie w rodzinie Kaczyńskich, kłamstwie, które stało się przedmiotem żarliwej wiary zwolenników PiS i obu braci Kaczyńskich. Przekonanych, ze wierzą w prawdę.
Marta Kaczyńska z własnej woli jest osobą publiczną czynnie uprawiającą politykę..
Marta Kaczyńska miała stać się ikoną środowiska PiS. Miała stać się nią z woli swojego stryja, chociaż są tacy, którzy twierdzą, ze Jarosław Kaczyński nie aprobował frywolnego stylu życia swojej bratanicy. Ale to on kreował jej wizerunek, na świętą nowej generacji, na przyszłą kandydatkę na urząd Prezydenta RP, po drodze jedynie zahaczającą o dobrze płatną funkcję europarlamentarzystki.
To przełom w wiedzy o tym czym jest PiS i dotarcie do samej istoty PiS – do jego KŁAMSTWA ZAŁOŻYCIELSKIEGO..
To ilustracja, soczewka, w której jak na dłoni widać nie tylko, że żaden, dosłownie żaden, z warunków określających konserwatyzm, patriotyzm, polskość i katolicyzm – nie jest spełniony. Ale wszystkie są użyte do propagandy, tumanienia ludzi, do oszustwa .Do kłamliwej, cynicznej, pozbawionej skrupułów moralnych autoprezentacji.
Tak, chodzi o Martę Kaczyńską-Dubieniecką primo voto Smuniewską i sprawę zaprzeczenia ojcostwa jej starszej córki. Nie będę opisywać krzywdy, jaka wyrządziła swojemu pierwszemu mężowi i własnemu dziecku. Nie będę mówić o zerwaniu sakramentu małżeństwa, zdradzie małżeńskiej, kochanku, sposobie informowania rodziców o drugiej ciąży z przyszłym mężem, jeszcze przed rozwodem z pierwszym mężem. To są sprawy już powszechnie znane.
Chcę mówić o kłamstwie w rodzinie Kaczyńskich, kłamstwie, które stało się przedmiotem żarliwej wiary zwolenników PiS i obu braci Kaczyńskich. Przekonanych, ze wierzą w prawdę.
Marta Kaczyńska z własnej woli jest osobą publiczną czynnie uprawiającą politykę..
Marta Kaczyńska miała stać się ikoną środowiska PiS. Miała stać się nią z woli swojego stryja, chociaż są tacy, którzy twierdzą, ze Jarosław Kaczyński nie aprobował frywolnego stylu życia swojej bratanicy. Ale to on kreował jej wizerunek, na świętą nowej generacji, na przyszłą kandydatkę na urząd Prezydenta RP, po drodze jedynie zahaczającą o dobrze płatną funkcję europarlamentarzystki.
To ona miała być jego przepustką do rzeczywistego sprawowania funkcji głowy państwa.
To jej budowano legendę cierpiącej sieroty, chociaż ten filuterny, starannie dobrany przez stylistki kapelutek z woalką podczas uroczystości pogrzebowych zdradzał, ze bardziej od traumy i cierpienia ważny jest wizerunek, obrazek, śliczność wyglądu, bo zdjęcia w kolorowych pisemkach obiegną przecież całą Polskę. To ją ubierano w bure szmaty i usadzano na starym fotelu przy kaflowym piecu, by dziewczyny i kobiety z biednych domów polskich miast i wsi myślały, ze mówi do nich kobieta, taka jak one. A nie rozwydrzona „baronówna” kupująca mężowi najnowszy model jednego z najdroższych samochodów z odszkodowania otrzymanego po śmierci rodziców. To ona miała czelność pouczać lepszych od siebie ludzi, czym jest rodzina, konserwatyzm, wartości chrześcijańskie, które sama tak brutalnie łamała.
Tymczasem z faktów wynika, że tak, jak beztrosko i cynicznie wrobiono Piotra Smuniewskiego w ojcostwo , tak samo cynicznie zaakceptowano kochanka Marty, w obu przypadkach doprowadzając do szybkiego ślubu.
I stało się tak za wiedzą i aprobatą rodziców Marty Kaczyńskiej. To Lech Kaczyński aprobował zdradę małżeńską swojej córki, usprawiedliwiał i pomniejszał SBcką przeszłość swojego wówczas jeszcze niedoszłego kuma, ojca Marcina Dubienieckiego. To w tej rodzinie godzono się szybko i bez zbędnych skrupułów z brakiem moralności z łamaniem sakramentów i fanaberiami nowobogackimi córki-celebrytki. Bo czuli się niezagrożeni, czuli się jeśli nie panami świata, to przynajmniej Polski i myśleli, ze tak będzie zawsze.
Sprawy ułaskawieniowe, kiedy to teść-prezydent ułaskawiał przestępcę na wniosek swojego zięcia-adwokata, który z kolei zadbał o swoje honorarium czyniąc się wcześniej wspólnikiem tegoż przestępcy – miały nigdy nie dojść do opinii publicznej.
Katastrofa smoleńska narzuciła nowy wizerunek, nowy obraz , z którego także skorzystano natychmiast i także bez zbędnych skrupułów. Wykorzystano ludzkie współczucie, ludzką wrażliwość i ... ludzką niewiedzę, by wykreować obrazek skrzywdzonej dziewczyny – chociaż to kobieta już po trzydziestce. Wykorzystano dla celów wyłącznie politycznych i finansowych. Cały przemysł smoleński powstały po wydarzeniach 10 kwietnia 2010 roku podporządkowano idei zarabiania pieniędzy i odnoszenia korzyści politycznych przez PiS.
Tak postępowano z każdą sprawą. Tak zakłamano historię rodziny, przeszłość, Umiejętnie, trafiając w dobrze znany i doskonale rozpoznany „target”, czyli w konkretny elektorat, nie bez pomocy otumanionych wizją prawicowości niektórych ludzi Kościoła sączono kłamstwo. Budowano oparte na nim nastroje i wzbudzano emocje, siano nienawiść i podgrzewano atmosferę – starannie dbając o to, by samych siebie nieustannie kreować na prawych i sprawiedliwych. Ileż ironii jest w tej nazwie – wie każdy, kto wgłębił się w historię człowieka, któremu, jako jedynemu w Polsce sfałszowano lojalkę.
Sprawa Marty Kaczyńskiej – to kamyk , który ruszył lawinę.
Wiedzą to doskonale propagandziści pisowscy, którzy przystąpili do zaciemniania, zakłamywania sprawy. Boją się tej lawiny.
Zwolennicy PiS powinni zastanowić się nad tym, jak bardzo nimi manipulowano, jak sterowano, z jaką pogardą uważano, ze „ciemny lud TO kupi”.
I w swoich sumieniach powinni odpowiedzieć sobie na pytanie czy nadal chcą TO kupować
To jej budowano legendę cierpiącej sieroty, chociaż ten filuterny, starannie dobrany przez stylistki kapelutek z woalką podczas uroczystości pogrzebowych zdradzał, ze bardziej od traumy i cierpienia ważny jest wizerunek, obrazek, śliczność wyglądu, bo zdjęcia w kolorowych pisemkach obiegną przecież całą Polskę. To ją ubierano w bure szmaty i usadzano na starym fotelu przy kaflowym piecu, by dziewczyny i kobiety z biednych domów polskich miast i wsi myślały, ze mówi do nich kobieta, taka jak one. A nie rozwydrzona „baronówna” kupująca mężowi najnowszy model jednego z najdroższych samochodów z odszkodowania otrzymanego po śmierci rodziców. To ona miała czelność pouczać lepszych od siebie ludzi, czym jest rodzina, konserwatyzm, wartości chrześcijańskie, które sama tak brutalnie łamała.
Tymczasem z faktów wynika, że tak, jak beztrosko i cynicznie wrobiono Piotra Smuniewskiego w ojcostwo , tak samo cynicznie zaakceptowano kochanka Marty, w obu przypadkach doprowadzając do szybkiego ślubu.
I stało się tak za wiedzą i aprobatą rodziców Marty Kaczyńskiej. To Lech Kaczyński aprobował zdradę małżeńską swojej córki, usprawiedliwiał i pomniejszał SBcką przeszłość swojego wówczas jeszcze niedoszłego kuma, ojca Marcina Dubienieckiego. To w tej rodzinie godzono się szybko i bez zbędnych skrupułów z brakiem moralności z łamaniem sakramentów i fanaberiami nowobogackimi córki-celebrytki. Bo czuli się niezagrożeni, czuli się jeśli nie panami świata, to przynajmniej Polski i myśleli, ze tak będzie zawsze.
Sprawy ułaskawieniowe, kiedy to teść-prezydent ułaskawiał przestępcę na wniosek swojego zięcia-adwokata, który z kolei zadbał o swoje honorarium czyniąc się wcześniej wspólnikiem tegoż przestępcy – miały nigdy nie dojść do opinii publicznej.
Katastrofa smoleńska narzuciła nowy wizerunek, nowy obraz , z którego także skorzystano natychmiast i także bez zbędnych skrupułów. Wykorzystano ludzkie współczucie, ludzką wrażliwość i ... ludzką niewiedzę, by wykreować obrazek skrzywdzonej dziewczyny – chociaż to kobieta już po trzydziestce. Wykorzystano dla celów wyłącznie politycznych i finansowych. Cały przemysł smoleński powstały po wydarzeniach 10 kwietnia 2010 roku podporządkowano idei zarabiania pieniędzy i odnoszenia korzyści politycznych przez PiS.
Tak postępowano z każdą sprawą. Tak zakłamano historię rodziny, przeszłość, Umiejętnie, trafiając w dobrze znany i doskonale rozpoznany „target”, czyli w konkretny elektorat, nie bez pomocy otumanionych wizją prawicowości niektórych ludzi Kościoła sączono kłamstwo. Budowano oparte na nim nastroje i wzbudzano emocje, siano nienawiść i podgrzewano atmosferę – starannie dbając o to, by samych siebie nieustannie kreować na prawych i sprawiedliwych. Ileż ironii jest w tej nazwie – wie każdy, kto wgłębił się w historię człowieka, któremu, jako jedynemu w Polsce sfałszowano lojalkę.
Sprawa Marty Kaczyńskiej – to kamyk , który ruszył lawinę.
Wiedzą to doskonale propagandziści pisowscy, którzy przystąpili do zaciemniania, zakłamywania sprawy. Boją się tej lawiny.
Zwolennicy PiS powinni zastanowić się nad tym, jak bardzo nimi manipulowano, jak sterowano, z jaką pogardą uważano, ze „ciemny lud TO kupi”.
I w swoich sumieniach powinni odpowiedzieć sobie na pytanie czy nadal chcą TO kupować
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz