czwartek, 13 grudnia 2012

Pamięć o stanie wojennym... Paweł Pisaniecki


Pamięć o stanie wojennym...


W 31 rocznicę wprowadzenia stanu wojennego na warszawskie ulice wylegli, ci, którzy w czasie swoich rządów sami uciekali się do stosowania wobec swoich rodaków podłych ubeckich metod. Jednym z wielu postulatów strażników wartości i obrońców demokracji była wolność mediów polegająca na repolonizacji - zgodnym z ideałami wolności odbieraniu telewizji zagranicznym właścicielom i oddawaniu ich w ręce opozycji, której telewizje te się należą. Jeszcze przed Marszem poseł Joachim Brudziński powiedział, że dzisiejszy marsz i zaanektowanie stołecznych ulic jest wewnętrzną sprawą kierownictwa partii, a dynamika samego marszu ma to do siebie, że wyzwala pewną ekspresję werbalną. Joachim Brudziński nie kłamał i w istocie mieliśmy do czynienia z wiecem wyborczym kierownictwa partii, a także z pewną ekspresją werbalną, której patronowały takie znakomitości jak Dydycz, Dec, Olszewski, Gwiazda, Nizieński, Romaszewscy, Sulatycki, Jurek, Łopiński, Gliński, Sakiewicz, Pietrzak, Zybertowicz, Krasnodębski, Żaryn i Isakowicz--Zaleski.

Ekspresja werbalna świętującego rocznicę stanu wojennego cudownie zapomnianego przez SB i cały świat opozycjonisty oraz towarzyszącego mu kilkutysięcznego pełznącego marszu beznadziei objęła flagi, plakaty, transparenty oraz poświęcone dzisiejszym obchodom patriotyczne pieśni i hasła, wśród których wyróżniały się "Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę", "Chcemy prawdy, chcemy chleba i nam Tuska nie potrzeba!" i "Żeby polska w siłę rosła trzeba wodza a nie osła". To pewnie o tym samym mówił Brudziński i współorganizator marszu redaktor Tomasz Sakiewicz, który zapowiadał, że jego kluby godnie i zgodnie z elementarnymi standardami demokracji uczczą stan wojenny i ofiary, które okres ten pochłonął. Jako, że elementarne standardy demokracji są dla tej formacji politycznej normą wypada w kilku słowach nawiązać do wiekopomnego przemówienia spod pomnika Józefa Piłsudskiego gdzie dzielnie walczący z "ubecją" zbawca Polski wygłosił uroczyste "Urbi et Orbi".

Wielki polski opozycjonista, który przez zwykłe roztargnienie ówczesnej bezpieki nie został internowany uczcił ofiary stanu wojennego przemowami o nowej polskiej wolności wprowadzanej według jego scenariusza, złym i ograniczającym swobody obywatelskie rządzie, wielkiej polskiej katastrofie, sprzedawanej niepodległości i Sierpniu, który jeszcze się nie skończył, i który nadejdzie wiosną przyszłego roku przynosząc wielkie zwycięstwo i nowy rząd. Na zakończenie dzisiejszych ulicznych obchodów 31 rocznicy wprowadzenia stanu wojennego ofiary komunistycznego reżimu dowiedziały się, że ich często dramatyczne losy jak i sam stan wojenny to przysłowiowy pikuś przy znajdującej się pod rządami Tuska Polsce pozbawionej pluralizmu mediów, wprowadzającej cenzurę, wyrzucającej odważnych i piszących prawdę dziennikarzy oraz przetrzymującej w zakładach karnych rzeszę więźniów politycznych.

Podsumowując to żałosne zbiegowisko zmarzniętych na kość i ziejących nienawiścią obłąkańców zastanawiam się gdzie w tym wszystkim podziało się dziewięciu nieszczęśników z "Wujka", gdzie są zakatowane ofiary fabrycznych i ulicznych pacyfikacji w Gdańsku, Nowej Hucie, Kielcach czy Lublinie? Zachodzę w głowę, co myślą teraz zabici: Smagur, Włosik, Adamowicz, Trajkowski, Woźniak i wreszcie, co na to wszystko tak często wspominany zabity przez milicyjnych sadystów Grzegorz Przemyk, którego nazwiskiem coraz częściej wyciera się ociekające jadem wszechpolskie gęby? Kaczyński ma ich gdzieś, bo ma teraz ważniejsze sprawy na głowie. On się już nawojował - teraz walczy o władzę, a 13 grudnia 1981 roku smacznie spał.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz