środa, 23 stycznia 2013

Paweł Pisaniecki: Pogrzeb godny królów. Kim szczególnym była Jadwiga Kaczyńska by urządzać jej i jej cierpiącemu na megalomanię synowi uroczystości godne królów i cesarzy?


Od czasów pogrzebu Kardynała Wyszyńskiego, Księdza Popiełuszki czy wreszcie prezydenta Lecha Kaczyńskiego i jego małżonki Polska nie widziała jeszcze urządzonych z takim przepychem uroczystości pogrzebowych, których nie powstydziłaby się niejedna koronowana głowa. Obecne na pogrzebie Kaczyńskiej Bizancjum złożone z posłów i senatorów z PiS wspomogli przybyli z całego kraju dostojnicy kościelni, działacze skrajnej prawicy, jej publicyści, księża i zakonnicy z Tadeuszem Rydzykiem na czele, wojsko, organizacje kombatanckie, ludzie kultury i nauki, policja, marynarze, straż pożarna, harcerze, przedstawiciele służby zdrowia, związków zawodowych, organizacji pracodawców i organizacji skupiających w swoich szeregach bezrobotnych. Wszyscy oni żegnali podobną do milionów innych polskich matek kobietę, która nie wyróżniła się niczym oprócz tego, że urodziła cudowne rodzeństwo - Lecha i Jarosława. Podczas homilii wygłoszonej Bazylice św. Krzyża przez biskupa drohiczyńskiego Antoniego Dydycza dowiedzieliśmy się, że ojciec braci Kaczyńskich był wielkim i walczącym o wolną Polskę patriotą, kawalerem wielu odznaczeń państwowych, a ich dom rodzinny był domem idealnym, domem, który dzięki uporowi i zaangażowaniu rodziców wychował dwóch wielkich Polaków - wielkich i miłujących ojczyznę patriotów. Za sprawą Dydycza, który słynie z używania polskich kościołów do pro pisowskiej propagandy dowiedzieliśmy się również, że tragicznie zmarły prezydent Polski Lech Kaczyński stał się męczennikiem, który oddał życie za Polskę. W swoim emocjonalnym wystąpieniu pierwszy żałobnik RP dziękował wszystkim zebranym, opiekunom i przyjaciołom zmarłej matki, lekarzom, personelowi szpitala oraz przedstawił krótki życiorys i dorobek swojej zmarłej matki. Na szczególną uwagę zasługuje fragment wypowiedzi, w której Kaczyński z wrodzoną skromnością stwierdził, że dzielna matka podpisywała w czasach PRL-u liczne protesty w sprawie "synów opozycjonistów", a potem wykazywała się jeszcze większą odwagą potrafiąc sprzeciwiać się nawet jemu. Przemarsz konduktu na Powązki jak i sam pochówek przebiegały bardzo spokojnie, ale obecni na miejscu nieliczni i zapowiadani przez Tomasza Sakiewicza w tysiącach aktywiści "Gazety Polskiej" tradycyjnie już nie zawiedli. Jadwigę Kaczyńską godnie pożegnano okrzykami i transparentami z napisami "Przemysł pogardy", "Brońmy krzyża" i "Imperium zła. Podsumowując dzisiejsze wydarzenia trudno nie odnieść wrażenia, że organizatorom chodziło o to by każdy Polak, każdy z nas czuł, że cały naród żegna zmarłą, a wraz z jej odejściem sam stracił kogoś najcenniejszego. Nie mam pojęcia, jakim prawem pochówkowi Kaczyńskiej towarzyszyły przemowy, odczyty, hołdy, saluty, warty honorowe i odegranie na cmentarzu powązkowskim hymnu narodowego? Przy całym szacunku dla Jadwigi Kaczyńskiej - kobiety i matki oświadczam, że ani ja ani moja ojczyzna nie straciliśmy nikogo ważnego. Chcę również zapytać, kto zapłacił za ten kilkugodzinny propagandowy cyrk? Jeśli zapłacił za to budżet państwa - my wszyscy to pytam, kim szczególnym była Jadwiga Kaczyńska by urządzać jej i jej cierpiącemu na megalomanię synowi uroczystości godne królów i cesarzy?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz